A dzisiaj przedstawię Wam moją największą porażkę... Madame Butterfly. Zaczęłam już prawie rok temu. Miał to być prezent na urodziny mojej siostry, ale haft okazał się tak pracochłonny, że nie zdążyłam i ze zdenerwowania wrzuciłam go do szuflady.
Pewnie dziwicie się, ale zrobiłam jeden poważny błąd w doborze materiałów: wzięłam kanwę a nie płótno!!! Okazało się, że do szewskiej pasji doprowadzały mnie te setki półkrzyżyków. Wbicie igły w sam środek ściśniętych nitek kanwy jest dość trudne i czasem udaje się dopiero w 4-5 wkłuciu igłą. Tak więc cierpliwości i motywacji mi zabrakło.
Jednak zbliżają się następne urodziny siostry, więc kto wie... w sumie do czerwca jest trochę czasu :-)
Haft zapowiada się pięknie:-) a że trochę długo trwa, nic to, mój obraz HAE też leży i "odpoczywa";-)
OdpowiedzUsuńA do półkrzyżyków spróbuj użyć zwykłej igły, takiej z ostrym czubkiem.
Zapowiada się rewelacyjnie! Pisałam Ci już kiedyś, że też mam go w dalszych planach, ale jak zobaczyłam Twoją zaczętą pracę, to chyba go przyspieszę :D Przyznam, ze dopiero teraz zwróciłam uwagę na te wszystkie półkrzyżyki. Będzie co robić...
OdpowiedzUsuńZapowiada się pięknie ale widać że bardzo pracochłonny:)życzę więc powodzenia:))Pozdrawiam wiosennie:)
OdpowiedzUsuńten kawałeczek jest śliczny, więc chyba warto skończyć:)
OdpowiedzUsuńLubię monochromy. Mocno Ci kibicuję.
OdpowiedzUsuńwarto skonczyc, ale w moim przypadku musi wrocic 'wena tworcza' bo jak sie robi na sile, to narobi sie tylko bledow:))) strasznie mi ten obraz sie podoba!!!
OdpowiedzUsuńpo dużym kawałku to odstawiłaś :) ale wzór jest cudny :) przesłałabyś mi go na karororka@wp.pl
OdpowiedzUsuń