Ostatnio wszyscy czekają na wiosnę. Ja też czekam, a ze mną moje "chwasty" ;-)
Moja radość - ogromna pelargonia, która cały ubiegły sezon dumnie zdobiła mój balkon, całą zimę odpoczywała przy drzwiach. Niedawno poczuła zbliżającą się wiosnę i strzeliła kwiatami. Nawet jak na warunki domowe kwiaty są piękne.
Oprócz opieki nad kwiatami balkonowymi mam zamiar w tym roku więcej pracować w ogrodzie i już miesiąc temu poczyniłam ku temu niezbędne kroki - zasiałam paprykę i kilka pomidorów.
I tu mam drobną ciekawostkę: prawie 30 lat temu moja teściowa otrzymała od kogoś pierwsze nasionka, a że papryka która z nich wyrosła okazała się całkiem fajna to co roku dbała o to by zebrać nowe. Pewnie zastanawiacie się jakie owoce daje ta papryka, że aż tyle lat przetrwała w rodzinie. Otóż w sumie niewielkie, bo jest to tzw. papryka pomidorowa, ale najważniejsze że zawsze daje plony i prawie nigdy nie choruje.
Ale duża papryka :D Pelargonia też poczuła wiosnę, czyli jakaś nadzieja dla nas jest...
OdpowiedzUsuńJej, a ja dopiero wczoraj wysiałam papryke i pewnie nic z tego nie będzie:(Jakoś tak, słaba ogrodniczka ze mnie jeśli chodzi o sadzonki.
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy udaje mi się ,żeby jakaś pelargonia przetrwała:( Tak więc podziwiam:))))
pozdrawiam cieplutko
Elisse - na pewno wyrośnie :-)
OdpowiedzUsuńJa mam odwrotnie: sieję dużo i uwielbiam patrzeć jak kiełkują, ale potem...to już gorzej. Nie mam własnego ogrodu, więc sadzę u rodziców, a tam już nie mam takiej kontroli i takiej radości jak z własnej uprawy.
Moje pelargonie przeważnie wymarzają na balkonie, bo nie mam gdzie ich przechowywać, ale w tamtym roku zostawiłam sobie jedną.