piątek, 19 marca 2010

W oczekiwaniu na wiosnę

Ostatnio wszyscy czekają na wiosnę. Ja też czekam, a ze mną moje "chwasty" ;-)

Moja radość - ogromna pelargonia, która cały ubiegły sezon dumnie zdobiła mój balkon, całą zimę odpoczywała przy drzwiach. Niedawno poczuła zbliżającą się wiosnę i strzeliła kwiatami. Nawet jak na warunki domowe kwiaty są piękne.

Oprócz opieki nad kwiatami balkonowymi mam zamiar w tym roku więcej pracować w ogrodzie i już miesiąc temu poczyniłam ku temu niezbędne kroki - zasiałam paprykę i kilka pomidorów.
I tu mam drobną ciekawostkę: prawie 30 lat temu moja teściowa otrzymała od kogoś pierwsze nasionka, a że papryka która z nich wyrosła okazała się całkiem fajna to co roku dbała o to by zebrać nowe. Pewnie zastanawiacie się jakie owoce daje ta papryka, że aż tyle lat przetrwała w rodzinie. Otóż w sumie niewielkie, bo jest to tzw. papryka pomidorowa, ale najważniejsze że zawsze daje plony i prawie nigdy nie choruje.

3 komentarze:

  1. Ale duża papryka :D Pelargonia też poczuła wiosnę, czyli jakaś nadzieja dla nas jest...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, a ja dopiero wczoraj wysiałam papryke i pewnie nic z tego nie będzie:(Jakoś tak, słaba ogrodniczka ze mnie jeśli chodzi o sadzonki.
    Rzadko kiedy udaje mi się ,żeby jakaś pelargonia przetrwała:( Tak więc podziwiam:))))
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Elisse - na pewno wyrośnie :-)
    Ja mam odwrotnie: sieję dużo i uwielbiam patrzeć jak kiełkują, ale potem...to już gorzej. Nie mam własnego ogrodu, więc sadzę u rodziców, a tam już nie mam takiej kontroli i takiej radości jak z własnej uprawy.
    Moje pelargonie przeważnie wymarzają na balkonie, bo nie mam gdzie ich przechowywać, ale w tamtym roku zostawiłam sobie jedną.

    OdpowiedzUsuń